Dlaczego depresja wciąż jest tematem tabu w naszym
społeczeństwie? Dlaczego tak wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jak
poważna w skutkach jest ta choroba? Tak, choroba. Zachowanie wielu osób nie zawsze
jest przesadzoną reakcją zbyt delikatnej osobowości.
Przez długi czas myślałam, że wszystko jest moją winą. Codzienne
rozdrażnienie, zmęczenie, przygnębienie, każda łza, kłótnia, każdy problem. Toksyczni
ludzie wokół mnie byli idealni. Cały świat był idealny, każdy miał wykwintne
życie, a moje… moje nie nadawało się do niczego. Każdy miał tyle do
opowiedzenia podczas spotkań. Nawet jeśli były to same problemy – przecież były
naprawdę sensowne i ciekawe. A moje? Lepiej zostawić je dla siebie.
No i zostawiałam. Jak większość z nas. Z każdym dniem
poddawałam się coraz bardziej. Stało się. Było źle. Bardzo źle. Depresja.
Wpadłam w moją wewnętrzną histerię. Nie
krzyczałam, nie płakałam głośno, nie biegałam i nie wyrywałam sobie włosów z
głowy. Po prostu w jednej chwili coś we mnie stłukło się i przyrosłam do
chodnika, nie mogąc zrobić kroku do przodu.
Zagubiona. Z resztkami złudzeń. Ślepo wierząca w drugiego
człowieka, który kilka minut później wbija nóż w sam środek serca. Bezradność.
Wewnętrzny płacz, bo łzy są tylko dla słabych. Każdy taki cios zabiera światełko
nadziei. Gwiazdę z nieba. A moje niebo… było już czyste. Pozbawione jakiejkolwiek
nadziei.
Schwytana w sidła
własnych niepokojących myśli, upadająca, zupełnie sama, bezbronna, raniona,
nieufna, chora, cierpiąca, pragnąca śmierci, uwięziona w błędnym kole depresji,
torturowana przez własny umysł.
Większość z Was pewnie ma już za sobą seans serialu Trzynaście Powodów (a jeśli nie - gorąco polecam). Każdy z nas ma swoje [przysłowiowe] trzynaście powodów, przez które życie staje się ciężkie, nieprzyjazne, problematyczne i bolesne. Przez które odechciewa się żyć. Rozwód rodziców, słabe oceny, rozpad związku, presja otoczenia, brak pieniędzy i wiele, wiele innych... i choć nie na wszystko mamy wpływ, zawsze znajdzie się jakieś wyjście. Jak ja poradziłam sobie z moimi powodami? Spisałam je. Wypłakałam się nad nimi. A zaraz później obok napisałam powody, dlaczego uważam, że moje życie jest mimo wszystko wiele warte. Co mogę zrobić, aby te negatywne przestały istnieć lub chociaż mnie męczyć. A później powiedziałam o tym głośno. Mam problem. Depresję. Potrzebuję pomocy, a przede wszystkim rozmowy.
Ja wygrałam. Tobie też się uda.
Nie wszyscy potrafią powiedzieć o swoich problemach na głos. Czy jesteś świadomy/a jak czuje się osoba z depresją? Czy
próbowałeś/aś jej kiedykolwiek pomóc? Czy wiesz, że każde Twoje nieprzemyślane
słowo może mieć ogromne konsekwencje w stosunku do chorej osoby?
Mi też udało się wygrać z depresją. Przez długi czas wmawiałam sobie, że na pewno ten problem mnie nie dotyczy, a jednak... Teraz trochę "wspomagam" się wizytami u psychologa :) Czy można się z Tobą jakoś skontaktować? Miłego dnia! Aga
OdpowiedzUsuńOczywiście! Po prawej stronie u góry jest podany mój email :) Buziaki :*
UsuńTo okropne, że depresja jest w naszym społeczeństwie tematem tabu. Gdyby każdy mówił o tym tak otwarcie, wielu osobom na pewno łatwiej byłoby przeciwstawić się tej chorobie. Cieszę się, że Ty podeszłaś do tego zupełnie inaczej.
OdpowiedzUsuńJa tam zyje z depresja w symbiozie jak z Venomem. Jest ok. Codziennie rano przybijamy sobie piątkę.
OdpowiedzUsuńWow... Ja również mam stany depresyjne, ale nie odwazylam się jeszcze o tym nikomu powiedzieć. Podobno w ogóle tego po mnie nie widać. Pozwolę sobie również napisać do Ciebie email. Jeśli nie będziesz miała czasu, nie odpowiadaj ;)
OdpowiedzUsuńkażdy z nas ma czasem gorszy dzień ale nie jest to depresja . Miałam koleżankę , która była chora na depresja, różnie z nią było.
OdpowiedzUsuńJa czasami czuje jakby depresja mnie dotyczyła, aczkolwiek to tylko przygnębienie
OdpowiedzUsuńrilseee.blogspot.com
Depresja jest jedną z najgorszych chorób i trzeba z nią walczyć bo różnie to potem bywa..
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis!
OdpowiedzUsuńAle fajna fryzura :D
OdpowiedzUsuń